Czy choć raz w życiu przysiągłeś sobie „coś” i od tamtej pory wiedziałeś, że dotrzymasz danego słowa?- ja, tak.
Tak było z Francją- przysięgłam sobie, że wrócę, ponownie zjawię się w miejscu, które tak mnie urzekło, w którym się odnalazłam i poczułam szczęście, spełnienie i energię, której dawniej mi brakowało.
Jak już raz udało się mi się dotrzymać słowa, postanowiłam obiecać sobie więcej.
"Chciałabym zwiedzić świat wzdłuż i wszerz". Postanowiłam i to nie w tej chwili, w której piszę nowego posta, ale już wcześniej, myśląc o tym przez dłuższą chwilę, tak aby później nie stwierdzić „Co ty sobie myślałaś, po co zapewniałaś, gwarantowałaś, składałaś obietnice, skoro teraz tego nie realizujesz?” objechać +/-50 miejsc- i to nie przypadkowych.
Jakieś 3 miesiące temu kupiłam w miejskiej bibliotece, za symboliczną złotówkę(co jest akurat mało istotne) specjalne wydanie ”National Geographik Traveler- 50 miejsc na podróż życia”, od tamtej pory leżało nietknięte przeze mnie w szufladzie, z pozostałymi gazetami. Przedwczoraj szukałam opracowań lektur, które teraz przerabiam w liceum i natknęłam się na ten „złoty egzemplarz” .
Jednym zdaniem, nie mogłam się od niego oderwać, przeglądałam artykuł za artykułem, fotografię za fotografią, a zachwytowi nie było końca. Z każdym przeczytanym akapitem napędzałam swoje marzenia i nadzieje, że się kiedyś w tych miejscach znajdę, spędzę przynajmniej jedną noc w tamtejszych warunkach, w nieznanym mi miejscu. O TAK!
„Obiecanki cacanki”?... co to, TO NIE!
Począwszy od następnego wpisu,
każde z tych miejsc,
po kolei
będę
Począwszy od następnego wpisu,
każde z tych miejsc,
po kolei
będę
obnażać na blogu.
Gorąco pozdrawiam całą ekipę „National Geographic Traveler” i zapraszam do czytania kolejnych postów.
Gorąco pozdrawiam całą ekipę „National Geographic Traveler” i zapraszam do czytania kolejnych postów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz