Fakty:
- Imprezy Francuzów znacząco różnią się od naszych- przede wszystkim nie kończą się one tak jak u nas nad ranem, a wszyscy wstawieni padają gdzie się znajdzie miejsce; co to, to nie. Lulu o 2:00, w porywach 3:00, w kieliszku kulturalnie wino, czy tak, jak to ja się zetknęłam likier o smaku anyżowym produkowany i konsumowany głównie we Francji, zwykle zawierający 40-45% alkoholu: Pastis, który rozcieńczają wodą, co według nich jest szalenie ekonomiczne.
Będąc we Francji wraz z przyjaciółkami, naszych nowo poznanych przyjaciół "zmusiłyśmy" do imprezy w polskim stylu- wódka w kieliszkach(plastikowych-turystycznie) i zabawa do białego rana- do 6:00 ściślej mówiąc. Rano co prawda było im ciężko wstać do pracy, ale sądzę, że na długo zapamiętają tamtą noc.
- Kobiety, szczególnie te poznane na dyskotekach, turystki itp. są traktowane przez Francuzów zbyt przedmiotowo. Facetom zależy jedynie na dziewczynie, z którą mogliby spędzić jedną noc. Nie wysilają się oni na zbędne komplementy, od razu przechodzą do rzeczy. Jest to niesamowicie irytujące i drażniące. Najwyraźniej Francuski zdążyły już przystosować się do takiego stanu rzeczy, co również zostało potwierdzone podczas moich rozmów z Francuzami, którzy coraz bardziej w moich oczach zyskują na miano megalomanów.
- Język francuski to według nich język, który każdy powinien choć trochę znać. Wniosek ten wysnułam, po rozmowach z nimi. To, że znają tylko swój język, to oczywiście bardzo ogólne stwierdzenie,ponieważ z wieloma można dogadać się po angielsku, jednak po wakacjach 2013 zgodnie z dziewczynami stwierdzamy, że mamy już dosyć frazy"... a little bit..." jako odpowiedź na pytanie "Do you speak English?".
Część druga wkrótce.